ZRZESZAĆ czy DELEGALIZOWAĆ?

Nie milkną echa po kontrowersyjnym materiale Superwizjera wyemitowanym w stacji TVN, którego bohaterami są członkowie stowarzyszenia Duma i Nowoczesność. Obraz współczesnych neonazistów wywołał dyskusję na temat przejawów nienawiści, propagowania treści faszystowskich i konieczności podjęcia walki z takimi zachowaniami. Stanowisko w sprawie zajęli nawet Prezydent RP i Prezes Rady Ministrów, a specjalną informację w Sejmie wygłosił Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. Postuluje się, że należy dążyć do delegalizacji tego typu organizacji.  Czy w świetle prawa jest to jednak w ogóle możliwe?


PO PIERWSZE: KONSTYTUCJA

Prawo do zrzeszania, wyrażone w art. 58 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi jedną z podstaw społeczeństwa obywatelskiego. To właśnie dzięki inicjatywom oddolnym, podejmowanym przez ludzi pracujących często wyłącznie społecznie, realizowane są cele wszędzie tam, gdzie Państwo nie jest w stanie wykonywać swoich zadań. Niekiedy przedsięwzięcia takie przybierają postać ogólnopolskich (jak np. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy), innym razem to małe, lokalne działania (np. stowarzyszenia wiejskie czy przyszkolne).

Niezależnie jednak od skali działania i formy prawnej, tego typu zrzeszenia mają rzeczywisty wpływ na rozwój kultury, oświaty, zdrowia czy demokracji. Według danych dostępnych w serwisie ngo.pl, w Polsce funkcjonuje ok. 100.000 stowarzyszeń i ok. 20.000 fundacji. Nie dajmy się zwieść – zdecydowana większość z nich to inicjatywy godne poparcia, wykonujące swoje zadania rzetelnie i – co najważniejsze – zgodnie z prawem.

Prawo do zrzeszania nie ma jednak charakteru bezwzględnego i ulega ograniczeniom. Podstawowym przepisem prawnym, mogącym mieć zastosowanie także w przypadku organizacji, której działalność zobrazowana została w materiale Superwizjera, jest art. 13 Konstytucji RP, zgodnie z którym „Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”. Cytowany przepis formułuje jasny i czytelny zakaz, ale jego praktyczne zastosowanie nie jest już takie łatwe.


PO DRUGIE: REJESTRACJA

Zapewne wielu zadało sobie pytanie, jak to możliwe, że w Polsce w ogóle powstało takie stowarzyszenie i nadal legalnie działa? Odpowiedzi trzeba poszukiwać w treści ustawy z 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach.

Zanim stowarzyszenie zacznie pełnoprawnie funkcjonować, zarząd ma obowiązek złożyć wniosek o wpis do Krajowego Rejestru Sądowego oraz przedłożyć statut stowarzyszenia. Sąd rejestrowy z kolei wpisuje  organizację do rejestru po stwierdzeniu, że statut jest zgodny z przepisami prawa i założycie spełniają określone przepisami wymagania. Rejestracja stowarzyszenia przed Sądem ma więc, co do zasady, wyłącznie formalny charakter.

Sąd nie ma możliwości weryfikacji, jaka działalność będzie przez dane stowarzyszenie faktycznie podejmowana. Weryfikacja sprowadza się de facto do lektury statutu.

Co prawda, zgodnie z art. 16 ust. 2 Prawa o stowarzyszeniach, Sąd rejestrowy przed wydaniem postanowienia o wpisie może wyznaczyć posiedzenie wyjaśniające, jednak na etapie rejestracji stowarzyszenia trudno zakładać, że działalność danej organizacji naruszać będzie w przyszłości przepisy prawa, w tym cytowany wyżej zakaz z art. 13 Konstytucji RP.

Niemal każde stowarzyszenie, także kontrowersyjne Duma i Nowoczesność, formułują swoje statuty w ten sposób, by odpowiadały prawu i nie budziły wątpliwości zarówno Sądu, jak i organów nadzoru. Wskazuje się więc na ogólnopojętą „działalność patriotyczną” czy „propagowanie narodowych wartości”. I choć zdecydowana większość organizacji wypełnia swoje statutowe cele i stanowi przykład dobrze pojmowanego społeczeństwa obywatelskiego, nie ochroni nas to od występujących od czasu do czasu czarnych owiec, których wyłapanie przez Sąd w procesie ich rejestracji jest w zasadzie niemożliwe.


CO NA TO STAROSTA?

Czym innym jest jednak rejestracja stowarzyszenia, odbywająca się na etapie poprzedzającym jego działalność, a czym innym faktyczny nadzór nad daną organizacją.

To właśnie następczo można i powinno się weryfikować, czy stowarzyszenie swoim działaniem narusza prawo. Organem nadzoru w przypadku stowarzyszeń jest starosta właściwy ze względu na siedzibę stowarzyszenia. W ramach swoich kompetencji, sprawuje on nadzór w zakresie zgodności działania stowarzyszeń z przepisami prawa i postanowieniami statutu.

Starosta może więc – zgodnie z art. 25 ust. 2 Prawa o stowarzyszeniach – żądać od władz stowarzyszenia niezbędnych wyjaśnień, a w razie niezastosowania się do jego wezwania, nałożyć grzywnę w wysokości jednorazowo nieprzekraczającej 5000 zł. W przypadku stowarzyszeń, których działalność budzi – delikatnie rzecz ujmując – wątpliwości, istnieje możliwość zwrócenia się o złożenie wyjaśnień i dokonania oceny, czy są one wiarygodne, odpowiadają rzeczywistości i czy w porównaniu z innymi (dostępnymi także publicznie) informacjami, dają podstawę do rozwiązania stowarzyszenia.

Organ nadzoru nie ma wprawdzie prawa jednostronnego decydowania o delegalizacji organizacji, ale może złożyć wniosek o zastosowanie wobec stowarzyszenia określonych sankcji. W takim przypadku Sąd ma prawo upomnieć władze stowarzyszenia czy uchylić niezgodną z prawem lub statutem uchwałę stowarzyszenia.

Sąd nie może jednak podjąć postępowania w przedmiocie delegalizacji z urzędu – nawet w przypadku medialnych doniesień o faszystowskich czy nazistowskich zachowaniach członków danego stowarzyszenia, Sąd nie ma prawa samodzielnego wszczęcia postępowania. Dopiero po ingerencji starosty lub prokuratora, organ rejestrowy może przejść do aktywnego działania.


DROGA KU DELEGALIZACJI

Ustawodawca zadecydował, że Sąd rejestrowy ma możliwość rozwiązania (delegalizacji) danej organizacji. Zgodnie z art. 29 ust. 1 pkt 3 Prawa o stowarzyszeniach, może on rozwiązać stowarzyszenie, „jeżeli jego działalność wykazuje rażące lub uporczywe naruszanie prawa albo postanowień statutu i nie ma warunków do przywrócenia działalności zgodnej z prawem lub statutem.

Redakcja powyższego przepisu nakłada zatem na Sąd obowiązek zbadania dwóch przesłanek, które muszą zaistnieć łącznie, tj.:

  1. czy działalność stowarzyszenia wykazuje rażące lub uporczywa naruszenie prawa albo postanowień statutu?
  2. czy nie można przywrócić działalności zgodnej z prawem lub statutem?

Wydaje się, że pierwsza z cytowanych wyżej przesłanek w odniesieniu do stowarzyszenia Duma i Nowoczesność może mieć zastosowanie. O ile bowiem można mieć wątpliwości co do uporczywości naruszenia prawa (a więc pewnej ciągłości, powtarzalności), o tyle z pewnością za rażące naruszenie prawa uznać należy praktyki wprost odwołujące się do nazizmu – nawet jeżeli miały jednorazowy charakter. Przejaw takiej działalności, zwłaszcza w kontekście trudnej historii naszego kraju, nie tylko narusza porządek prawny (w tym najwyższy z aktów – Konstytucję), ale jest też moralnie niedopuszczalny.

Druga z przesłanek dostarczy Sądowi zdecydowanie więcej wątpliwości. Wymaga ona bowiem oceny, czy niezgodna z prawem działalność stowarzyszenia jest spowodowana wyłącznie przez osoby obecnie zasiadające w jego władzach bądź będące jego członkami, czy też stowarzyszenie to, pod płaszczykiem działalności patriotycznej, de facto narusza konstytucyjny zakaz. Innymi słowy, Sąd winien zadać sobie pytanie, czy do przywrócenia stanu zgodnego z prawem wystarczy np. wymiana władz stowarzyszenia, czy też niezbędne i konieczne jest rozwiązanie całej organizacji. Ma to tym istotniejsze znaczenie, iż zwykle samo stowarzyszenie (jak Duma i Nowoczesność) sugeruje, iż należy oddzielić działalność zrzeszenia od prywatnej działalności jego członków – a co za tym idzie, stowarzyszenie działa całkowicie zgodnie z prawem i nie ma podstaw do jego delegalizacji.

Każda sprawa wymaga zatem indywidualnej oceny, która finalnie sprowadzi się do wyważenia dwóch wartości – z jednej strony wolności zrzeszania się, a z drugiej zakazu propagowania niektórych treści. Zbyt rygorystyczne podejście spowodować może zachwianie społeczeństwa obywatelskiego, zbyt liberalne – szerzenie się niepożądanych organizacji.

Sprawa stowarzyszenia Duma i Nowoczesność stanowić może więc przykład daleko idącej ingerencji Państwa w sferę obywatelskiej wolności – przy czym ingerencja ta, zważywszy na konstytucyjne wartości, wydaje się być pożądana. Warto dodać, że w praktyce, ale także literaturze i orzecznictwie, trudno odnaleźć przypadki zastosowania sankcji w postaci rozwiązania stowarzyszenia. Świadczy to zatem o tym, iż spośród tysięcy organizacji, naprawdę nieliczne wykazują zakazane, bezprawne działanie. Pozostaje mieć nadzieję, że powyższa statystyka nie zostanie zakłócona.

Bartłomiej Bielawski

 

Dodaj komentarz